Do tej pory renifery Świętego Mikołaja są praktycznie synonimem starego św. Nicka. W końcu, bez tych magicznych latających zwierząt, jak król Bożego Narodzenia miałby dostarczyć wszystkie swoje prezenty na czas? Mimo to pomysł latającego w powietrzu karibusa, który rzekomo ląduje na dachach bez dźwięku, jest dość dziwny, dlatego postanowiliśmy zagłębić się nieco głębiej w ten temat. I okazuje się, że ta świąteczna „tradycja” wcale nie jest taka tradycyjna.
Po raz pierwszy preferowany środek transportu Świętego Mikołaja został wspomniany w kulturze popularnej w wierszu Clementa Clarke'a Moore'a „Noc przed świętami Bożego Narodzenia”, napisanym w Nowym Jorku w 1822 roku. Ale na długo przed tym, jak Moore napisał swój wiersz, zwierzęta te zostały ogłoszone ikonami w Europie Północnej. Tam lud Sami, najstarsza żyjąca ludność tubylcza, obejmująca części Norwegii, Finlandii, Szwecji i Półwyspu Kolskiego w Rosji, zaganiała jelenie i wykorzystywała je do transportu, produkcji mleka i mięsa, według CNN.
Renifery po raz pierwszy dotarły do Ameryki w połowie 1800 roku z pomocą przedsiębiorcy Sheldona Jacksona, który chciał pomóc rdzennym mieszkańcom Alaski w przetrwaniu głodu. W tym czasie główne źródło pożywienia grupy, wieloryby, szybko zanikało z powodu połowów komercyjnych. Kiedy renifery okazały się korzystne dla mieszkańców Alaski, przedsiębiorczy biznesmen z Minnesoty, Carl Lomen, widział większy rynek zwierząt na kontynencie - jako alternatywę dla wołowiny i nowatorskiego futra.
W sprytnym planie marketingowym w 1926 r. Lomen przekonał dom towarowy Macy do opracowania świątecznej parady promocyjnej prowadzonej przez Świętego Mikołaja i jego renifery wraz z kilkoma pasterzami Sami w żywych tradycyjnych strojach. Podobne parady zaczęły pojawiać się w całych Stanach Zjednoczonych, a ostatecznie Święty Mikołaj i jego renifery stały się centralnym punktem obchodów świąt w każdym mieście. Uważa się nawet, że Lomen umieścił fałszywe listy od dzieci w lokalnych gazetach, prosząc Świętego Mikołaja, by przyprowadził renifery do ich miasta.
Pod pewnymi względami wytrwałość Lomena - jakkolwiek wątpliwa - opłaciła się. W latach dwudziestych Lomen Reindeer Co. był właścicielem ponad ćwierć miliona reniferów. Sam Lomen stał się nawet znany jako „król reniferów” - tytuł, który mógł wzbudzić zazdrość nawet najwyższego rangi królewskiej. Niestety postęp wkrótce się zatrzymał. Mięso reniferów nigdy nie zostało przyłapane w Ameryce, aw 1937 r., Po presji lobby bydła, Kongres zdecydował, że tylko amerykańskie kultury rdzenne mogą posiadać renifery w USA. Akt ten położył ostatni gwóźdź w trumnie na Lomen Reindeer Co.
Choć interesy Lomena zawiodły, tradycja wakacyjna, którą wymyślił, zwyciężyła. Na całym świecie Święty Mikołaj cieszył się popularnością, aw większości przedstawień jego renifery były tuż obok niego. Mimo to, jak każdy fan „The Night Before Christmas Knows”, był jeden renifer - być może najbardziej znany ze wszystkich - który jeszcze nie zadebiutował. Zgadza się, Rudolph ze świecącym czerwonym nosem nie był jednym z ośmiu oryginalnych reniferów („Teraz, Dasher! Teraz, Tancerz! Teraz, Prancer i Vixen! / On, Comet! Na Cupid! On, Donner i Blitzen!”)
Zamiast tego jego opowieść została opowiedziana przez kolorowankę stworzoną przez nieistniejące już domy towarowe okręgu Montgomery. Od czasu tej ilustracji Rudolfa i jego przyjaciół w 1939 roku świat nie był świadkiem Bożego Narodzenia bez obecności tych mądrych i pomocnych zwierząt, prowadząc Świętego Mikołaja w jego misji dostarczania zabawek chłopcom i dziewczętom w najbardziej magiczną noc w roku. To historia, która łączy zarówno interesy handlowe z wakacyjnym dopingiem, związek, z którego każdy dyrektor Hallmark byłby dumny. Aby uzyskać więcej ciekawych faktów na temat sezonu wakacyjnego, zapoznaj się z Tajną historią kryjącą się za 20 tradycjami świątecznymi.