Pewnego piątkowego wieczoru mój mąż i ja i nasze dwoje dzieci zwinęliśmy się w pokoju rodzinnym, aby wspólnie obejrzeć film. Przygotowaliśmy popcorn i wszystko, ale biedny Iron Man na ekranie nie zwracał uwagi.
Mój mąż pracował nad swoim najnowszym dziełem w Minecraft. Moja 12-letnia córka grała w inną grę wideo. A mój 14-letni syn oglądał film na YouTube, śmiejąc się tak głośno z tego, na co się natknął, że postanowił do nas napisać - tak, kiedy wszyscy siedzieliśmy razem w pokoju .
Powiadomienie tekstowe przerwało moje przewijanie w mediach społecznościowych i wytrąciło mnie z chwili wystarczająco długo, aby w końcu uświadomić sobie, że jesteśmy rodziną uzależnionych. Ekrany stały się naszą rozrywką, źródłem wiadomości, życiem towarzyskim, a ostatnio i przerażająco sposobem komunikacji.
Rzeczy musiały się zmienić i musiały się radykalnie zmienić. Zrobiłem więc to, co zrobiłby każdy współczesny rodzic: poszedłem na górę do naszego modemu i po prostu go wyłączyłem.
Choć może się to wydawać ekstremalne, wiedziałem, że to zadziała. Mój teść był właściwie inspiracją. Kiedy mój mąż dorastał, jego tata podłączył przełącznik ścienny do rodzinnego telewizora. Ilekroć myślał, że mój mąż i jego brat oglądają za dużo telewizji, podchodził do przełącznika i wyłączał go. Powiedziałby swoim synom, że w ich starym telewizorze musiało być coś krótkiego, i uwierzą mu. Wszyscy wychodzili z pokoju i zamiast tego znajdowali na zewnątrz książkę lub głowę.
Wróciłem na dół i bez ekranów, które mogłyby je rozproszyć, mój mąż i dzieci spojrzeli na mnie wprost po raz pierwszy od tygodni. Powiedziałem wszystkim, że internet działa, i że zamiast tego będziemy musieli zagrać w grę planszową. Wyciągnąłem ulubieńca rodziny - Osadników z Catanu - i liczyłem na najlepsze. Było trochę żenowania, trochę urazy, trochę narzekania. Ale w ciągu kilku minut wymienialiśmy się kartami, opowiadaniami i, co najważniejsze, ekranami do rozmów. To był dowód, że czasami stare sposoby są najlepsze.
Shutterstock
Nasza rodzina nuklearna mogła mieć tylko cztery lata, ale mieliśmy między sobą 12 urządzeń, co oznacza, że na osobę przypadało około trzech. Trudno powiedzieć, jak się tu dostaliśmy. Być może nasze zbiorowe uzależnienie zaczęło się, gdy przestaliśmy budować wieże Lego z naszymi maluchami i zamiast tego wręczyliśmy im iPada, aby zrobić to cyfrowo.
Ale zależność naszej rodziny stała się naprawdę poważna, gdy oboje dzieci dostali własne urządzenia cyfrowe. Nasza córka miała 8 lat, a nasz syn miał 10 lat, kiedy każdy z nich dostał rozpałkę. Przyznaję, że używali więcej do gier niż do czytania. Następnie, mając odpowiednio 11 i 13 lat, nasza córka dostała iPoda, a nasz syn iPhone. Myślę, że stamtąd wszystko było z górki.
Według aplikacji RescueTime - aplikacji na smartfony, która monitoruje czas spędzony na urządzeniach cyfrowych - przeciętna osoba spędza codziennie trzy godziny i 15 minut na swoim telefonie. Na pewno byliśmy znacznie powyżej średniej.
Po tej fatalnej nocy filmowej wraz z mężem zdecydowaliśmy się na spotkanie rodzinne, aby porozmawiać o tym, co trzeba zmienić. Chcieliśmy włączyć nasze dzieci w te decyzje, ponieważ wiedzieliśmy, że muszą zastanowić się więcej nad włączeniem i dostosowaniem się do własnego samopoczucia, jako nastolatki i nastolatki. Początkowo nie szło dobrze. Ale po długich dyskusjach, trzaskaniu drzwiami i skomleniu (co prawda ode mnie), ustaliliśmy plan powrotu do bardziej zrównoważonych relacji ze sobą iz naszymi ekranami.
Wprowadziliśmy dni wolne od ekranu, co oznacza, że od poniedziałku do czwartku nie oglądamy telewizji ani nie gramy w gry wideo. Ta część nie była zbyt trudna do zobaczenia, ponieważ w szkolne wieczory i tak nie było dużo czasu na przestoje.
Shutterstock
Od piątku do niedzieli wszyscy zgodzili się wyłączyć swoje urządzenia o godz. 19.00. Usunęliśmy aplikacje i wszystkie media społecznościowe z naszych smartfonów. Zmniejszyliśmy rozmiar do jednego telewizora. Wyeliminowaliśmy płatne usługi przesyłania strumieniowego i zrzuciliśmy kabel tylko na podstawowe kanały.
Będę szczery, te pierwsze dni nie były łatwe. Prawie włóczyliśmy się po domu, niepewna, co zrobić z naszymi rękami. Razem z mężem sprawdzaliśmy nasze telefony tylko po to, aby stwierdzić, że nie ma nic, co by nas zabawiało (oprócz przeglądania naszych kont bankowych lub sprawdzania pogody).
Mój syn szukał schronienia na konsoli Xbox, ale okazało się, że mój mąż ukrył piloty w zamkniętym pudełku. (Jak ojciec, jak syn, prawda?) Ponownie może to zabrzmieć ekstremalnie, ale mój mąż stworzył pudełko nie tylko dla uzależnienia mojego syna, ale także dla własnego. Musiał też unikać pokusy.
Ostatecznie jednak to ja uważałem nasze nowe życie bez ekranu za największe wyzwanie. Większość dni pracuję w domu na laptopie, a mój smartfon działa jako pośrednik między skrzynką odbiorczą a moimi klientami. Odłożenie telefonu i zignorowanie powiadomień, brzęczenie i pingi wiadomości z Facebooka okazały się trudniejsze niż się spodziewałem.
Postanowiłem wyłączyć alerty dźwiękowe mojego telefonu i wyeliminowałem większość powiadomień. A w dniach, w których naprawdę walczę, całkowicie umieszczam telefon w innym pokoju.
Shutterstock
Minęło już kilka miesięcy, odkąd zaczęliśmy tę cyfrową dietę i idzie dobrze. W rzeczywistości nie tylko przetrwamy bez naszych ekranów, my kwitniemy. Czuję, że odzyskałem koncentrację. Któregoś dnia podniosłem książkę i właściwie przeszedłem przez pierwsze sześć rozdziałów. Moje dzieci mówią, że nie tęsknią za Instagramem lub Twitterem. W rzeczywistości zaczęli rozmawiać z moim mężem i ze mną więcej, ponieważ nie jesteśmy już dwojgiem niesynchronizowanych rodziców przyklejonych do naszych telefonów.
Pewnego ranka siedzieliśmy z mężem przy kawie, zanim dzieci się obudziły i rozmawiały przez godzinę. Rozmawiać ze sobą. Nie SMS-y, nie komentowanie, ale rozmowa. Jakoś to brzmi zarówno nowatorsko, jak i staromodnie. Bez ekranów filtrujących nasz wspólny czas, wszyscy zbliżyliśmy się i jako rodzic, to naprawdę wszystko, czego kiedykolwiek mogłem chcieć. Aby uzyskać więcej informacji na temat zależności od urządzenia, sprawdź 20 znaków uzależnienia od smartfona.