Miałem dziecko w liceum. oto jak to zmieniło całe moje życie.

Otsochodzi - Nie, nie

Otsochodzi - Nie, nie
Miałem dziecko w liceum. oto jak to zmieniło całe moje życie.
Miałem dziecko w liceum. oto jak to zmieniło całe moje życie.
Anonim

Kiedy moja córka miała półtora roku, została przyjęta do szpitala w sylwestra z powodu ciężkiej infekcji, która wymagała operacji. I płakałem. Dużo. Ale nie tylko dlatego, że się o nią martwiłam - ponieważ miałam iść wieczorem na imprezę.

Nie winię cię za to, że pomyślałeś w tej chwili: „To okropne. Jakiego rodzica martwiłaby impreza w takich okolicznościach?” I masz rację. To był samolubny, krótkowzroczny i coś, co ciągnąłby wściekły nastolatek, bo to właśnie ja byłem.

Tuż przed ukończeniem 17 roku życia spóźniłem się na autobus, który zmienił moje życie na zawsze. Ta podróż autobusem zabrałaby mnie do abonamentu planowanego rodzicielstwa. Ale zegar tykał i minuty mijały, a następną rzeczą, którą wiedziałem, byłam w ciąży.

To nie był żaden wspaniały moment objawienia, który doprowadził mnie do zostania nastoletnią mamą. Była to seria drobnych decyzji - nie używanie prezerwatywy; nie pytać nikogo, kogo o pigułki antykoncepcyjne; nie łapiąc tego autobusu.

Od momentu, gdy opuściłem okres, rzuciłem się mocno w pierwszy etap żalu. Ponieważ dokładnie to robiłem. Żałowałem utraty osoby, o której myślałem, że do tego momentu byłem całym swoim życiem. Byłem mądrą dziewczyną, która uzyskała dobre oceny i doskonały wynik na standardowym teście Florydy w 10. klasie i naprawdę nie sprawiała kłopotów.

Nie byłam „nastolatką w ciąży”… dopóki nie byłam.

Shutterstock

Ale z perspektywy czasu ta tożsamość wymykała mi się od dłuższego czasu. W wieku 12 lat przeprowadziłam się z małego miasteczka w Vermont do miasteczka uniwersyteckiego na Florydzie. Mój tata zmarł rok później, a moje relacje z mamą dość szybko zmieniły się w relatywnie toksyczne. Odkryłem starszych chłopców o złej reputacji i zacząłem z nimi opuszczać szkołę. Wkrótce zupełnie przestałem chodzić do szkoły.

Jednak po tych wszystkich zmianach pozostało jedno: to niesławne nastoletnie uczucie niezwyciężoności. Mógłbym wyjść z domu mojej mamy w wieku 16 lat i przesiadywać się po mieście z moim starszym chłopakiem i tęsknić za moim gimnazjum i nadal być „inteligentną dziewczyną”, prawda?

Ale potem minęło pięć tygodni bez kropki, potem sześć, potem siedem.

W pewnym momencie powiedziałem wspomnianemu starszemu chłopakowi, że myślałem, że jestem w ciąży, ale przerwałem rozmowę, skacząc do aborcji jako logiczny następny krok. Nie kłócił się. Nigdy nawet nie wziąłem testu ciążowego, zanim zadzwoniłem, aby umówić się na spotkanie, na które nigdy się nie pojawiłem. Musiałem mu powiedzieć, że nie poszedłem, ale nie pamiętam żadnej dużej dyskusji na temat tego, co to naprawdę znaczy.

Spędziłem więc siedemnaste urodziny, nieustannie rzucając żółć, i wtedy odkryłem pierwsze kłamstwo na temat ciąży i macierzyństwa, które kryje w sobie społeczeństwo: „Poranna choroba” przypomina bardziej „otwartą chorobę 24/7”.

Przez sześć miesięcy nikomu nie mówiłem o ciąży, a zamiast tego izolowałem się najlepiej, jak mogłem. Chłopak i ja przez większość czasu byliśmy bezdomni, skacząc od domu do domu w oparciu o to, kto pozwolił nam zostać na kilka dni. Ledwo jadłem, więc faktycznie schudłem. Wkrótce brak samoopieki spowodował u mnie infekcję nerek, podróż do ER i od dawna opóźnioną rozmowę z mamą, która przebiegała mniej więcej tak:

„Muszę wiedzieć, czy mam ubezpieczenie zdrowotne. Jestem w szpitalu i pytają o moje informacje”.

„Co? Dlaczego jesteś w szpitalu?”

„Mam infekcję nerek”.

„Zakażenie nerek? Ale…”

„No cóż, jestem w szóstym miesiącu ciąży”.

Oczywiście takt nie był jeszcze umiejętnością, którą jeszcze rozwinąłem. Moja matka - prawdziwy nowojorczyk, który jest definicją prostoty - wskoczyła prosto w tryb planowania. Jako dziecko adoptowane adopcja była jej oczywistą rekomendacją.

„Nie”, powiedziałem jej. „Trzymam dziecko”.

Do tego momentu nie sądzę, żebym powiedział to komuś na głos. Dla mnie ta deklaracja była pierwszym z wielu kroków w kierunku macierzyństwa.

Shutterstock

W tym momencie chłopak miał pracę w fast foodach i udało mi się przekonać Urząd Ubezpieczeń Społecznych, że żyję samodzielnie, i dlatego miał prawo do miesięcznej płatności po śmierci mojego taty, którą moja mama wcześniej otrzymywała za moją opiekę.

Byliśmy w stanie wykorzystać te pieniądze na wynajem kamienicy, więc kiedy wyszedłem ze szpitala - po wielu ekscytujących nowych doświadczeniach, które obejmowały wizyty w dietetyku, biurze kobiet, niemowląt i dzieci (WIC) oraz Departamencie Zdrowia i Human Services - zacząłem sam gotować posiłki. Szczerze mówiąc, było dużo pieczonych ziemniaków i brokułów gotowanych na parze. Ale to było bardziej przypominające posiłek niż okazjonalny burger z fast foodami, który jadłem.

W końcu skontaktowałem się z przyjaciółmi i powiedziałem im, że jestem w ciąży, co przekonało mnie, że był to jeden z najbardziej niezręcznych pryszniców dla niemowląt w historii. Wszyscy próbowali zrównoważyć tradycyjne podekscytowanie związane z nowym przyjazdem z całą rzeczą, jaką będzie robić to, co robisz w swoim życiu jako nastolatka-mama. Jeden z przyjaciół podarował mi płaszcz zimowy w rozmiarze 2T dla dziecka, które miało się urodzić w czerwcu w gorącej, wilgotnej Florydzie, ponieważ nastolatki nawet nie wiedzą, co kupić dla dzieci, nie mówiąc już o tym, jak je wychować.

W miarę zbliżania się terminu, balansowałem lojalnie oglądając American Idol (serial zadebiutował w tym roku, a ja spadłem z łóżka do odpoczynku), próbując zająć się domem. Posprzątałem. Zorganizowałem. Wciągnąłem maszynę do szycia i zrobiłem kilka sukienek o okropnych proporcjach i jeden całkiem niezły koc dziecięcy (który moja córka ma do dziś).

Ale oprócz tego koca w zasadzie wszystko się zmieniło od tego czasu.

Krótko po narodzinach mojej córki jej biologiczny tata (znany także jako były chłopak) rozstałem się, a ja skończyłem na swoim miejscu z córką.

Wróciłem do szkoły dzięki programowi podwójnej rejestracji, w którym mogłem zdobyć kredyty do szkół średnich i wyższych. Więc chociaż nie ukończyłem oryginalnej klasy, do następnego roku miałem zarówno dyplom ukończenia szkoły średniej, jak i stopień naukowy Associate of Arts.

Shutterstock

Potem nadarzyła się okazja, aby opuścić Florydę (miejsce, w którym nigdy tak naprawdę nie lubiłem żyć), kiedy pracowałem jako gospodyni w TGIFridays. Jeden z menedżerów przeprowadził się do Kolorado (miejsca, w którym zawsze chciałem mieszkać) z żoną i dwójką dzieci. Mieli kogoś gotowego zamieszkać z nimi jako niania, ale ta osoba wycofała się w ostatniej chwili. Z przyjemnością wkroczyłem, powiedziałem mu, tak długo, jak mogła przyjechać moja dwu i pół letnia córka.

Był to ruch, który prawdopodobnie nigdy by się nie wydarzył bez mojej córki jako motywatora do podjęcia ryzyka lepszego życia dla nas i szczęścia, że ​​byłem w tej kiczowatej jadalni restauracji we właściwym momencie.

Wkrótce pakowałem samochód pełen rzeczy i malucha i jechałem w kierunku Gór Skalistych. Jestem prawie pewien, że wszyscy, których znałem na Florydzie, obstawiali, ile czasu minie, zanim wrócę. Ale to tylko podważyło moją motywację do udowodnienia, że ​​ludzie źle się nastawili. I właśnie to zrobiłem.

Skończyłem licencjat, pracując w niepełnym wymiarze godzin jako recepcjonista. Kiedy byłem w szkole, kolega z klasy, który zauważył moją skłonność do pisania o jedzeniu (utknąłem z gotowania i do tej pory znacznie przekroczyłem pieczone ziemniaki) zachęcił mnie do ubiegania się o pracę obejmującą lokalną scenę gastronomiczną, a ja dostałem koncert.

Wraz z pełnoetatową karierą marketingową nadal piszę o jedzeniu na boku, co oznacza również, że regularnie dzielę się posiłkami z niewiarygodnie inteligentnymi pisarzami, którzy często zostawiają mnie zastanawiającego się, jak się tu dostałem po byciu bezdomną ciężarną nastolatką. Ale potem pamiętam, że to była ciężka praca, z którą mogłem się zmierzyć, ponieważ podjąłem się już najtrudniejszego życia: rodzicielstwa.

Shutterstock

Kiedy stajesz się mamą w młodym wieku, słyszysz „Wyglądasz zbyt młodo, aby mieć tak stare dziecko” „Czy jesteś jej siostrą?” i „Ile miałeś lat, kiedy ją miałeś?” powtarzane w kółko przez wszystkich - od sprzedawcy w sklepie spożywczym po facetów, z którymi się umawiasz. Początkowo tym pytaniom towarzyszyło uczucie wstydu. Ale w końcu nauczyłem się reagować z ufnością, pewnie przyjmować moją nową tożsamość i pewnie podchodzić do życia.

Po drodze nie były to wszystkie osiągnięcia i szczęśliwe chwile. Spałam w salonie małego mieszkania, na które ledwie mogłam sobie pozwolić, aby moja córka mogła mieć tylko jedną sypialnię dla siebie. Patrzyłem, jak moi przyjaciele podróżują za granicę i zastanawiałem się, czy kiedykolwiek będę mógł wziąć urlop. Spędziłem dużo czasu, mówiąc: „Nie, nie mogę, nie mam opiekunki” i „Nie, nie mogę, nie mam pieniędzy”. Później zobaczyłem, jak moi rówieśnicy mają dzieci i otwarcie świętują to nowe życie w sposób, na który nie pozwoliłem sobie prawie dwie dekady temu.

Moje pucołowate dziecko ma teraz 17 lat, tyle samo, co ja, kiedy ją miałem. Gra na puzonie i rzuca pchnięciem kulą, opowiada niesamowite dowcipy i patrzy na uczelnie. Urodziny spędziliśmy oszczędzając na zakupach, jedzeniu mrożonego jogurtu i robieniu masek na twarz - dalekie od moich siedemnastych urodzin wypełnionych wymiotami wywołanymi ciążą.

W pewnym momencie moja córka podziękowała mi za to, że spędziłam z nią dzień, że się dobrze bawiłem i że byłam „wspaniałą mamą”. Tak, faktycznie opuściłem szpital tej nocy sylwestrowej wszystkie lata temu, aby pójść na imprezę (to nie było nawet takie świetne). Ale wygląda na to, że mi wybaczyła. I ja też wybaczyłem.

Aby dowiedzieć się więcej o dobrych relacjach z nastolatkami, oto 40 sposobów na nawiązanie więzi z nastoletnimi dziećmi.