Jak Ferrari uratowało moje małżeństwo

Kazior - "Szybkie życie" gość. DUDEK P56 (prod. Fabster)

Kazior - "Szybkie życie" gość. DUDEK P56 (prod. Fabster)
Jak Ferrari uratowało moje małżeństwo
Jak Ferrari uratowało moje małżeństwo
Anonim

Moja żona i ja mamy problem: nie lubimy tych samych rzeczy. Kimberly zajmuje się wędrówkami po sztuce i przyrodzie, a ja kopię komputery i samochody. Będzie skulić się ze stosem przepisów w kuchni, a ja spędzam godziny trollując nawy Home Depot pod projekty. Uprawia ogródek, a ja strzelam strzałami w bele siana. Ona jest trochę krajem; Jestem trochę rock'n'rollowy.

W rzeczywistości, kiedy myślę o tym, jak niewiele mamy wspólnego - oprócz naszej nieśmiertelnej miłości i wspólnego pragnienia, aby nasze córki nie wpadły do ​​kanałów ściekowych - zaczynam się martwić. To znaczy, oboje jesteśmy pasjonatami, ale nie spędzanie czasu na wspólnych zajęciach oznacza, że ​​tracimy nawzajem ogromne fragmenty życia, a także najlepsze okazje do zacieśnienia naszego związku. „Niezależność jest ważna, ale ważne jest również, aby pary dzieliły się swoimi zainteresowaniami” - mówi dr Arthur Aron, profesor psychologii na Uniwersytecie Stony Brook. „To okazja do rozszerzenia własnych zainteresowań, a kiedy to zrobisz, skojarzysz to rozszerzenie ze swoim partnerem. To przybliża cię do siebie”.

Dlatego dzięki coachingowi Arona postanowiłem przedstawić Kimberly jedną z moich pasji, coś, co każda kobieta o zdrowych zmysłach pokochałaby: wyścigi samochodowe! Spróbujemy jej później.

Turn 1: Konfiguracja

Przez całe życie byłem fanatykiem Formuły 1 i podejrzewałem, że Kimberly też się spodoba - mimo że nie okazała ani jednego zainteresowania podczas naszego 15-letniego małżeństwa. Ale energia, osobowości, dramat! Kto mógłby się temu oprzeć? Zaproponowałem prostą misję i plan, a ona zgodziła się.

Misja: Udaj się na wspaniałe międzynarodowe wydarzenie wyścigowe - Grand Prix Kanady w Montrealu.

Plan: zrób to w Ferrari.

W końcu czy jest lepszy sposób na zwrócenie jej uwagi niż lot bombowy do granicy z Kanadą i ryknięcie, 12 cylindrów płonących, do porte kokosowego eleganckiego hotelu?

Oczywiście nie posiadam Ferrari, ale wiem kto: Ferrari! Zaaranżowałem pożyczkę prasową wspaniale niesamowitego samochodu turystycznego FF. Ten statek kosmiczny, który przybył w ciemnoszarym kolorze łupka, ma cztery siedzenia i dziwaczny design, coś w rodzaju dwudrzwiowego hatchbacka. W tamtym czasie był to samochód rodzinny o prędkości 208 mil / h, 300 000 $, z miażdżącym czasem od 0 do 60 3, 7 sekundy. Wnętrze pachnie jak sklep autokarowy. Silnik grzmi jak Thor. Zdobyłem przepustki do pakietów gościnnych na wyścigu i zapraszam na przyjęcia i przyjęcia.

Kiedy powiedziałem Aronowi o wszystkim, co załatwiłem, zalecił nieco cofnąć intensywność. Dobra, dużo. „To musi być inne doświadczenie dla każdego z was i niezbyt przytłaczające” - powiedział. „Dostosuj swoje zwykłe tempo i ciesz się doświadczeniem oczami, podczas gdy ona cieszy się tym nowym światem i inną stroną ciebie”.

Słusznie. Zrezygnowałem z imprezy i zmieniłem nasz harmonogram, abyśmy w sobotę na krótki tor podeszli do kwalifikacji. Niedziela będzie naszym wielkim dniem na torze.

Turn 2: Zwiększanie prędkości

Wyszliśmy w piątek w ulewnym deszczu, który nie spadł, dopóki nie zatrzymaliśmy się na parkingu dla samochodów w Montrealu. Nasz zamach bombowy w Hudson był bardziej okazałym rejsem, którym Ferrari z napędem na wszystkie koła poradził sobie elegancko, nawet z strumieniami wody strzelającymi do nas spod 12 000 przejechanych ciężarówek.

Po drodze zatrzymaliśmy się w jeziorze George, a Kimberly wyciągnęła aparat. Fotografia to jedna z jej pasji - coś, co coraz bardziej mnie interesuje. Zbadaliśmy więc mglisty nad jeziorem Sagamore Resort - nasz przystanek na obiad - i próbowaliśmy uchwycić świetne zdjęcia. Stało się to przyjazną konkurencją. Preferowała ciasne detale, podczas gdy ja wybrałem widoki szerokokątne, zwykle z mokrym Ferrari.

Jak na razie dobrze. Bawiliśmy się razem.

Tura 3: Wykonywanie manewrów wymijających

Po północy przybyliśmy powoli w sobotę rano. Pierwszy przystanek: Muzeum Sztuk Pięknych w Montrealu, które było wysoko na liście Kimberly. Przejrzeliśmy eksponaty, w tym jeden z wzornictwa przemysłowego, który mnie fascynował. Po kilku godzinach wskoczyliśmy do naszego włoskiego ogiera i ruszyliśmy na tor kwalifikacyjny. Tam obserwowaliśmy brzęczenie samochodów z absurdalnymi prędkościami, a ich wysokoobrotowe silniki wytwarzały równie wysoki poziom hałasu. Kimberly wydawała się z początku zdziwiona - tylko kilka samochodów śmigających obok - ale szybko ją podsumowałem na temat kluczowych rywalizacji i znaczenia kwalifikacji. Potem miała dość haka, żeby się zainteresować.

Nasz wieczór rozpoczął się przyjęciem Ferrari w St. James Hotel. W tej fajnej gali wystąpili Hugh Grant i Miss America. Kompękaliśmy się kompetentnie. Potem była na kolacji w Toroli, maleńkiej japońsko-francuskiej restauracji fusion, którą znalazła, i gdzie miałem jadalny sushi jadący Ferrari. „Cieszę się, że wybraliśmy nieoczywistą restaurację, która nie jest przepełniona fanami wyścigów” - powiedziała Kimberly. Doceniam jej szczerość i postanowiłam wspomnieć, jak bardzo jestem wdzięczna, że ​​tak dobrze się z tym bawiła. Aron zasugerował, że może to być sprytny gest. „Wyrażanie wdzięczności to dobra rzecz” - powiedział. „Daj jej znać, jak bardzo jesteś szczęśliwy, że próbuje tego z tobą”.

Gotowe i gotowe. Jestem w tym dobry!

Tura 4: Dając jej coś do kibicowania

Dzień wyścigu przyszedł jasny i słoneczny. Przeszliśmy przez pole bramkowe, zrobiliśmy więcej zdjęć i ruszyliśmy do apartamentu. Ustawiłem nas za pomocą zatyczek do uszu (niezbędne!), Napojów i czystej linii wzroku do monitorów. „Pomyśl o wszystkim, czego może potrzebować wcześniej”, doradził Aron. „Trudno będzie jej przetwarzać informacje, a ona doceni twoją troskliwość”.

To był ekscytujący wyścig. Zrobiłem to dla Kimberly, opisując wysiłki Ferrari, by ukraść podium od Red Bull Racing. Podczas gdy Ferrari nie wygrał, kierowca zespołu Fernando Alonso zajął drugie miejsce z minutami. Kiedy tak się stało, Kimberly podskoczyła i dopingowała resztę fanów Ferrari, zaskakując mnie. Zaraz, zrobiłem to właściwie…praca?

Homestretch: Przekazanie kluczy

Po wyścigu spotkaliśmy koleżankę Kimberly i jej męża na kolację. Aron widział ten objazd jako kolejny pomocny sposób na urozmaicenie weekendu i skupienie się na nas jako parze, a nie na nas jako fanach wyścigów.

Następnego ranka ruszyliśmy do domu. Nadchodził deszcz, ale najpierw pisaliśmy trochę wesoło, pędząc jałowym pasmem autostrady o szóstej rano. Około 10 mil przed granicą z USA Kimberly wzięła koło. Chciała dreszczyku emocji związanej z podjechaniem do patrolu granicznego w Ferrari. Kiedy to zrobiła, spokojnie rozdając nasze paszporty znudzoną nonszalancją gwiazdy rocka, muszę przyznać, że wyglądała całkiem nieźle.

„To było niesamowite” - zaśmiała się.

Z powrotem na miejscu kierowcy zapytałem ją, czemu się nie opierałem, pytając ją przez cały weekend: „Więc myślisz, że pojedziesz na inny wyścig?”

„Jasne, skarbie” - powiedziała. „I to nawet nie musi być w Ferrari. A teraz, co powiesz, że posadzimy jakiś fioletowy jarmuż?”